Z racji, że wróciłam do domu zrobiłam sobie małe wakacje. Kolejny rozdział pojawi się we wrześniu, jak tylko będę mieć więcej czasu na dokończenie go. Naprawdę bardzo bardzo przepraszam, że mówię wam o tym dopiero teraz.
czwartek, 29 sierpnia 2013
wtorek, 20 sierpnia 2013
Rozdział III
Harry przewracał się z boku na bok, cały zalany potem.
Miał koszmar.
Szarpiąc się wykrzykiwał nikomu nieznane imiona. Krzyczał że tego nie chce, że wszystko musi być tak jak dawniej. W kącikach oczu miał łzy które powoli spływały po policzkach. Gemma złapała go za ramiona, lekko potrząsła, próbując obudzić brata.
Na darmo.
Zaczęła krzyczeć.
Dopiero jej wrzaski pomieszane ze szlochaniem obudziły lokatego. Podniósł jedną powiekę i spojrzał ze zdziwieniem na mamę, siostrę i Roba.
Spytał co tutaj robią, czemu Gemma płacze.
Jak gdyby nigdy nic.
Jakby nie miał pojęcia co działo się z nim przez ostatnie pół godziny.
Wszyscy byli zszokowani zachowaniem Harry'ego. Poprosił rodzinę aby opuścili jego pokój. Wyrwany ze snu, a raczej koszmaru, nadal strasznie zmęczony opadł na łóżko z zamiarem przespania kilku godziny które mu zostały oraz całego poranka.
Sobota to jedyny dzień kiedy Harry może nie robić nic pożytecznego i nie zostanie ukarany.
Jest bardzo dobrym uczniem. Jednak mimo tego jego mama jak przynajmniej raz w tygodniu wzywana do szkoły. Jednym razem chłopak przykleił nauczycielkę do krzesła, a następnym przesiadywał w parku zamiast na lekcjach.
Tego ranka Harry miał robić to co zwykle - nic.
Wstał jedynie na śniadanie które zaniósł na kanapę, gdzie usiadł, włączył telewizor i zaczął jeść. Okruszki pokrywły całą kanapę - jak koc. Nagle pojawiła się Gemma. Usiadła na "narzucie" którą usypał jej brat.
- Harry - odezwała się po chwili milczenia. Ten podniósł wzrok zza kanapki dając znak że jej słucha.
- Wszystko okay? - zaczęła niepewnie.
- Jasne - odrzekł, lekko unosząc kąciki ust.
- A co z twoim wczorajszym snem? - spytała przewracając w palcach kawałek materiału bluzki. Nie patrzyąl na brata.
- Nie mam pojęcia. Kiedy się obudziłem byliście w moim pokoju, ty płakałaś.. - odparł połykając ostatni kęs kanapki.
- Nic nie pamiętasz? Kiedy weszłam do twojego pokoju, krzyczałeś. Bałam się o ciebie, dlatego zawołałam mamę.
- Co krzyczałem? - zapytał z ciekawością.
- Jakieś imiona. Louis..Niall..Zayn, Harry, Liam? Chyba jakoś tak. I wykrzykiwałeś też kilka tytułów piosenek których nie jestem w stanie ci podać. Tylko tyle pamiętam.
-Pamiętam ich głosy. Nie wiem kim są, ale słyszałem jak śpiewają. Niestety nie wiem też, co śpiewali- westchnął. Bardzo chciał dowiedzieć się kim są ci nieznajomi. -Dziękuję ci siostra. - szeroko uśmiechnął się w podzięce.
- Nie ma za co Harry - skierowała swój wzrok na zegar wiszący na ścianie. -Muszę lecieć, mały - rzuciła i ruszyła w stronę drzwi fronyowych.
- Ej, tylko nie mały! - krzyknął nie odrywając wzroku od telewizora po czym dodał - Trzymaj się!
Cały dzień wylegiwania się całkowicie odpowiadał Harry'emu, jednak chciał zrobić coś czego nigdy w życiu nie próbował.
Zjeść garść kamieni,
skoczyć na bungee,
cokolwiek.
Ale nie wiedział co.
W swoim buntowniczym życiu doświadczył już wiele i nie miał pojęcia co mógłby zrobić tym razem więc po prostu odpuścił. Udał się na górę, do swojego pokoju. Włączył komputer i zastanowił się co zrobić. Po krótkiej chwili wpisał w google "Niall" Wyskoczyło mu wiele wyników jednak żaden nie odpowiadał Harry'emu.
Chodziło o chłopaka raczej w jego przedziale wiekowym, a nie o starego faceta który odkrył coś niesamowicie nudnego. Następnie zaczął przeszukiwać internet w celu znalezienia informacji o niejakim Zaynie. Kliknął w pierwszy link, a ten przeniósł go na witrynę youtube'a.(więc dzisiejsze hasło to delicje. Nie zapomnijcie wspomnieć o nich w komentarzu) Jeden cover, drugi, nic. Piąty, szósty - to samo. Nigdzie nie rozpoznał głosu chłopaka ze snu. Z kolejnym było podobnie. Znudzony poszukiwaniami wpisał ostanie imię - Louis. Zobaczył kilka wyników. Kliknął w pierwszą propozycje - Louis singing Jar of hearts
- To nie to - powiedział sam do siebie. Był już naprawdę zmęczony.
- Okay, jeszcze tylko 3 - pomyślał.
Me singing Baby - Louis' cover -nie
Louis sing and play piano - nie
Louis' version of "do it like a dude" - nie
- Boże ile tego jest - westchnął. Jego brzuch od kilkunastu minut dawał znak, że potrzebuje jedzenia, jednak Harry był zbyt pochłonięty, aby to zauważyć.
Spojrzał na kolejne wyniki:
Louis singing Amazed
Louis beatboxing
louistomlinson07 - Look after You cover
Louis Walsh x factor
Louis dancing to lady gagas new song
Nie obejrzał żadnego z nich.
Wyłączył komputer. Zaniepokojony dźwiękami dochodzącymi z wnętrza jego żołądka udał się do kuchni. Zjadł kilka kanapek i położył się na łóżku. Starał się zasnąć. Miał nadzieję że znów przyśnią mu się ci chłopcy, że usłyszy ich głosy i być może rozpozna gdzieś na ulicy bądź w supermarkecie.
Gdyby jednak Harry obejrzał wszystkie filmiki do końca, może znalazłby tego Lou, którego nagranie było tak blisko.
Blisko, bo zaledwie 3 w kolejce.
Ale co by wtedy zrobił? Napisał do chłopaka "Hej śniłeś mi się, szukałem cię godzinami na youtube i wreszcie znalazłem" ?
Tylko po co?
Co by to dało?
Jedynie wyszedłby na głupka.
Więc może to i lepiej dla niego, że odpuścił?
__________________________________
Witam wszystkich i przepraszam że rozdział tak późno
I zapraszam do zakładki SPAM gdzie możecie reklamować swoje blogi :)
Miał koszmar.
Szarpiąc się wykrzykiwał nikomu nieznane imiona. Krzyczał że tego nie chce, że wszystko musi być tak jak dawniej. W kącikach oczu miał łzy które powoli spływały po policzkach. Gemma złapała go za ramiona, lekko potrząsła, próbując obudzić brata.
Na darmo.
Zaczęła krzyczeć.
Dopiero jej wrzaski pomieszane ze szlochaniem obudziły lokatego. Podniósł jedną powiekę i spojrzał ze zdziwieniem na mamę, siostrę i Roba.
Spytał co tutaj robią, czemu Gemma płacze.
Jak gdyby nigdy nic.
Jakby nie miał pojęcia co działo się z nim przez ostatnie pół godziny.
Wszyscy byli zszokowani zachowaniem Harry'ego. Poprosił rodzinę aby opuścili jego pokój. Wyrwany ze snu, a raczej koszmaru, nadal strasznie zmęczony opadł na łóżko z zamiarem przespania kilku godziny które mu zostały oraz całego poranka.
Sobota to jedyny dzień kiedy Harry może nie robić nic pożytecznego i nie zostanie ukarany.
Jest bardzo dobrym uczniem. Jednak mimo tego jego mama jak przynajmniej raz w tygodniu wzywana do szkoły. Jednym razem chłopak przykleił nauczycielkę do krzesła, a następnym przesiadywał w parku zamiast na lekcjach.
Tego ranka Harry miał robić to co zwykle - nic.
Wstał jedynie na śniadanie które zaniósł na kanapę, gdzie usiadł, włączył telewizor i zaczął jeść. Okruszki pokrywły całą kanapę - jak koc. Nagle pojawiła się Gemma. Usiadła na "narzucie" którą usypał jej brat.
- Harry - odezwała się po chwili milczenia. Ten podniósł wzrok zza kanapki dając znak że jej słucha.
- Wszystko okay? - zaczęła niepewnie.
- Jasne - odrzekł, lekko unosząc kąciki ust.
- A co z twoim wczorajszym snem? - spytała przewracając w palcach kawałek materiału bluzki. Nie patrzyąl na brata.
- Nie mam pojęcia. Kiedy się obudziłem byliście w moim pokoju, ty płakałaś.. - odparł połykając ostatni kęs kanapki.
- Nic nie pamiętasz? Kiedy weszłam do twojego pokoju, krzyczałeś. Bałam się o ciebie, dlatego zawołałam mamę.
- Co krzyczałem? - zapytał z ciekawością.
- Jakieś imiona. Louis..Niall..Zayn, Harry, Liam? Chyba jakoś tak. I wykrzykiwałeś też kilka tytułów piosenek których nie jestem w stanie ci podać. Tylko tyle pamiętam.
-Pamiętam ich głosy. Nie wiem kim są, ale słyszałem jak śpiewają. Niestety nie wiem też, co śpiewali- westchnął. Bardzo chciał dowiedzieć się kim są ci nieznajomi. -Dziękuję ci siostra. - szeroko uśmiechnął się w podzięce.
- Nie ma za co Harry - skierowała swój wzrok na zegar wiszący na ścianie. -Muszę lecieć, mały - rzuciła i ruszyła w stronę drzwi fronyowych.
- Ej, tylko nie mały! - krzyknął nie odrywając wzroku od telewizora po czym dodał - Trzymaj się!
Cały dzień wylegiwania się całkowicie odpowiadał Harry'emu, jednak chciał zrobić coś czego nigdy w życiu nie próbował.
Zjeść garść kamieni,
skoczyć na bungee,
cokolwiek.
Ale nie wiedział co.
W swoim buntowniczym życiu doświadczył już wiele i nie miał pojęcia co mógłby zrobić tym razem więc po prostu odpuścił. Udał się na górę, do swojego pokoju. Włączył komputer i zastanowił się co zrobić. Po krótkiej chwili wpisał w google "Niall" Wyskoczyło mu wiele wyników jednak żaden nie odpowiadał Harry'emu.
Chodziło o chłopaka raczej w jego przedziale wiekowym, a nie o starego faceta który odkrył coś niesamowicie nudnego. Następnie zaczął przeszukiwać internet w celu znalezienia informacji o niejakim Zaynie. Kliknął w pierwszy link, a ten przeniósł go na witrynę youtube'a.(więc dzisiejsze hasło to delicje. Nie zapomnijcie wspomnieć o nich w komentarzu) Jeden cover, drugi, nic. Piąty, szósty - to samo. Nigdzie nie rozpoznał głosu chłopaka ze snu. Z kolejnym było podobnie. Znudzony poszukiwaniami wpisał ostanie imię - Louis. Zobaczył kilka wyników. Kliknął w pierwszą propozycje - Louis singing Jar of hearts
- To nie to - powiedział sam do siebie. Był już naprawdę zmęczony.
- Okay, jeszcze tylko 3 - pomyślał.
Me singing Baby - Louis' cover -nie
Louis sing and play piano - nie
Louis' version of "do it like a dude" - nie
- Boże ile tego jest - westchnął. Jego brzuch od kilkunastu minut dawał znak, że potrzebuje jedzenia, jednak Harry był zbyt pochłonięty, aby to zauważyć.
Spojrzał na kolejne wyniki:
Louis singing Amazed
Louis beatboxing
louistomlinson07 - Look after You cover
Louis Walsh x factor
Louis dancing to lady gagas new song
Nie obejrzał żadnego z nich.
Wyłączył komputer. Zaniepokojony dźwiękami dochodzącymi z wnętrza jego żołądka udał się do kuchni. Zjadł kilka kanapek i położył się na łóżku. Starał się zasnąć. Miał nadzieję że znów przyśnią mu się ci chłopcy, że usłyszy ich głosy i być może rozpozna gdzieś na ulicy bądź w supermarkecie.
Gdyby jednak Harry obejrzał wszystkie filmiki do końca, może znalazłby tego Lou, którego nagranie było tak blisko.
Blisko, bo zaledwie 3 w kolejce.
Ale co by wtedy zrobił? Napisał do chłopaka "Hej śniłeś mi się, szukałem cię godzinami na youtube i wreszcie znalazłem" ?
Tylko po co?
Co by to dało?
Jedynie wyszedłby na głupka.
Więc może to i lepiej dla niego, że odpuścił?
__________________________________
Witam wszystkich i przepraszam że rozdział tak późno
I zapraszam do zakładki SPAM gdzie możecie reklamować swoje blogi :)
wtorek, 13 sierpnia 2013
Rozdział II
Zayn nerwowo próbował dopasować klucz do dziurki w drzwiach frontowych.
-Kurwa - krzyknął zdenerwowany.
-Halo? Kto tam jest? - usłyszał dobrze znajomy mu głos.
-Mamo, to ja Zayn. Otwórz. - poprosił.
Drzwi uchyliły się a zza nich ostrożnie wychyliła sie Pani Malik. Zayn rzucił się matce na szyję delikatnie zatapiając głowę w jej zagłębieniu. Pocałował ją w policzek.
-Tęskniłem - wyszeptał.
To prawda. Cholernie tęsknił.
Nie wiedział jedynie dlaczego.
Przecież wyszedł zaledwie przed południem.
Rodzicielka uśmiechnęła sie do syna, gestem ręki zachęcając go do dołączenia do kolacji, która od kilku chwil stygła na wielkim rodzinnym stole. Chłopak odłożył torbę na podłogę tym samym odciążając od niej swoje ramię po czym dołączył do rodziny. Kiedy wszyscy zgodnie pomodlili się i zaczęli pałaszować zawartości swoich talerzy Zayn głęboko nad czymś rozmyślał. Po chwili jednak uniósł swój wzrok w kierunku mamy z pytaniem:
-Mamo, czy wy - zawahał się, ale po chwili kontynuował - zmienialiście zamki? Nie mogłem się dzisiaj dostać do domu.
Wypuścił całe powietrze z płuc i odetchnął z ulgą. Bał się jakiejkolwiek rozmowy w obecności ojca, gdyż ta zawsze zostawała sprowadzana do tematu "braku męskości" Zayna.
-Nie, Zayn - ciepło uśmiechnęła się. -Dlaczego mielibyśmy to robić? - zadała pytanie a chłopak poczuł uścisk w klatce piersiowej. Wiedział czego sie spodziewać.
-Nawet głupiego zamka nie umiesz otworzyć?! - wrzasnął mężczyzna.
Zaczęło się.
-Daj spokój, nie zaczynaj znów - westchnęła Trishia i rzuciła współczujące spojrzenie w kierunku Zayna.
Atmosfera stałą sie napięta. Wszyscy wstrzymali oddech, jakby bali się, że szum wypuszczanego powietrza z ich płuc zdenerwuje ojca, tym samym sprowadzając na siebie jego gniew.
-Jakie daj spokój? To nie jest facet! To baba! - zaśmiał się, a Zayn miał ochotę cisnąć mu dłonią w twarz.
-Przestań! - oprzytomniał.
W jego oczach gromadziły się łzy. Za wszelką cenę starał sie je powstrzymać. Wiedział, że będą one kolejnym powodem do wyzwisk.
-Oh, płaczesz? - zadrwił z niego ponownie. -Może mi powiesz jeszcze że jesteś gejem?
Zayn nie odpowiedział. spuścił jedynie głowę zaciskając pięści, jego knykcie pobielały.
-Jesteś pedałem? Pieprzonym lalusiem? To dlatego tak często nocujesz u swoich "kolegów"? - Chłopakowi puściły nerwy. Wstał i uderzył dłonią w stół. Wszystkie emocje, które dotychczas tłumił w sobie wypłynęły z jego ust jak rwąca rzeka.
-Może i jestem gejem! Masz z tym jakiś problem?
Ale Zayn nie był gejem. Był w stu procentach heteroseksualny. Jednak chciał zobaczyć tę złość w oczach ojca.
Zdał sobie sprawę że zachował sie tak jak on.
Nie chciał tego. Pokręcił głową. Skarcił sie w myślach za swoje zachowanie. Po policzku spłynęła mu łza. Nie mógł jej powstrzymać. Jednak ojciec jej nie dostrzegł.
Na szczęście.
Otarł ją wierzchem dłoni i pobiegł na górę do pokoju.
Tam dał upust swoim emocjom. Opadł bezwładnie na łóżko skrywając twarz w dłoniach i zaczął cicho szlochać. Chciał żeby teraz ktos przy nim był. Żeby go przytulił, nie pytał o nic, tak po prostu był.
Chciał żeby był przy nim ten blondyn.
Ten którego imienia nie pamiętał.
Jedyne co wiedział, to to że był z nim bardzo blisko. Nie tak jak twierdził ojciec. Byli najlepszymi przyjaciółmi.(Napiszcie w komentarzu "pieguski" na znak, że przeczytaliście) Mówili sobie o wszystkim, czego Zayn nie był w stanie sobie przypomnieć w tej chwili.
Uniósł delikatnie głowę, spojrzał na napis na ścianie "Evil Leprechaun" oraz na kilka fotografii, na których był z kimś, kogo chłopak w ogóle nie kojarzył, jednak osoba ta nie była mu obca.
Kim jesteś
Dlaczego za tobą tęsknię?
Dlaczego tak cholernie pragnę twojej obecności, skoro nawet cię nie pamiętam?
Szeptał raz po raz w stronę blond chłopca w ramce nad jego głową.
Jego płacz stawał sie donośniejszy z każdym wypowiadanym słowem.
Zamilkł.
Usłyszał pukanie do drzwi. Był pewny że to jego mama. Dał jej znak aby weszła. Kobieta usiadła na łózko i zaczęła mówić.
-Zayn kotku, nie przejmuj się ojcem - przytuliła go.
-Mamo, nie o to chodzi - szepnął ocierając mokre policzki rękawem.
-Więc o co? - spytała Trishia łapiąc rękę syna i spoglądając mu w oczy. Chciała dodać mu tym otuchy.
-Mamo, kim, kim - jąkał się - kim jest ten chłopak, ten ze zdjęcia? - wskazał pacem na ścianę, na którym wisiało kilka wspólnych zdjęć. -I dlaczego tak bardzo za nim tęsknię?
-Może to ktoś naprawdę ważny - oznajmiła. -Co czujesz kiedy patrzysz na te fotografie, kiedy o nim myślisz?
-Czuję pustkę. Chciałbym żeby był teraz przy mnie. Czuję, że jest moim przyjacielem. Tak. Najlepszym przyjacielem - Oczy podeszły mu łzami. -Mamo, kim on jest? Dlaczego go nie pamiętam? - wypowiadał powoli każde słowo, gdyż były mało zrozumiane poprzez jego szloch.
-Zayn, prześpij się. Jutro o tym porozmawiamy -
Trishia zwinnie wymigała sie od odpowiedzi.
Bo co miała powiedzieć?
"Nie wiem synku, może to twoje chore urojenia?"
- powoli ruszyła w stronę drzwi, stojąc w nich odwróciła się - Dobranoc Zayn. Śpij dobrze.
Śpij dobrze.
Śpij dobrze.
Dobrze.
Jak Zayn miał spać dobrze, skoro tęsknił za kimś kogo nawet nie znał?
Jak Zayn miał w ogóle spać?
*
Zegarek wybił godzinę 2 nad ranem. Zayn leżał na łóżku wpatrując się w zdjęcie. Odkąd mama opuściła jego pokój nie robił nic innego. Gapił sie na te cholerne fotografie i płakał.
Bo nie mógł sobie przypomnieć tego blondyna.
Bo nie wiedział o nim nic.
Nawet jak miał na imię.
I to go bolało najbardziej.
Nie znał go, nie pamiętał, a mimo to tęsknił za nim tak cholernie mocno.
Około godziny 5 Zayn usnął.
Nareszcie.
Lub nie.
Śnił mu się chłopak ze zdjęcia. Wołał go.
"Zayn, potrzebuję cię. Nie wiem co sie dzieje. Zayn, proszę pomóż mi."
-Kim jesteś? Nie wiem jak ci pomóc.
Mulat obudził się wykrzykując te słowa. Dlaczego on go potrzebował? Dlaczego chciał pomocy?
_____________________________________________
mam nadzieję że sie podoba x
nie wiem dlaczego są takie krótkie.. jakoś nie potrafię napisać nic dłuższego. obiecuję że następne rozdziały postaram się napisać jak najdłuższe :)
-Kurwa - krzyknął zdenerwowany.
-Halo? Kto tam jest? - usłyszał dobrze znajomy mu głos.
-Mamo, to ja Zayn. Otwórz. - poprosił.
Drzwi uchyliły się a zza nich ostrożnie wychyliła sie Pani Malik. Zayn rzucił się matce na szyję delikatnie zatapiając głowę w jej zagłębieniu. Pocałował ją w policzek.
-Tęskniłem - wyszeptał.
To prawda. Cholernie tęsknił.
Nie wiedział jedynie dlaczego.
Przecież wyszedł zaledwie przed południem.
Rodzicielka uśmiechnęła sie do syna, gestem ręki zachęcając go do dołączenia do kolacji, która od kilku chwil stygła na wielkim rodzinnym stole. Chłopak odłożył torbę na podłogę tym samym odciążając od niej swoje ramię po czym dołączył do rodziny. Kiedy wszyscy zgodnie pomodlili się i zaczęli pałaszować zawartości swoich talerzy Zayn głęboko nad czymś rozmyślał. Po chwili jednak uniósł swój wzrok w kierunku mamy z pytaniem:
-Mamo, czy wy - zawahał się, ale po chwili kontynuował - zmienialiście zamki? Nie mogłem się dzisiaj dostać do domu.
Wypuścił całe powietrze z płuc i odetchnął z ulgą. Bał się jakiejkolwiek rozmowy w obecności ojca, gdyż ta zawsze zostawała sprowadzana do tematu "braku męskości" Zayna.
-Nie, Zayn - ciepło uśmiechnęła się. -Dlaczego mielibyśmy to robić? - zadała pytanie a chłopak poczuł uścisk w klatce piersiowej. Wiedział czego sie spodziewać.
-Nawet głupiego zamka nie umiesz otworzyć?! - wrzasnął mężczyzna.
Zaczęło się.
-Daj spokój, nie zaczynaj znów - westchnęła Trishia i rzuciła współczujące spojrzenie w kierunku Zayna.
Atmosfera stałą sie napięta. Wszyscy wstrzymali oddech, jakby bali się, że szum wypuszczanego powietrza z ich płuc zdenerwuje ojca, tym samym sprowadzając na siebie jego gniew.
-Jakie daj spokój? To nie jest facet! To baba! - zaśmiał się, a Zayn miał ochotę cisnąć mu dłonią w twarz.
-Przestań! - oprzytomniał.
W jego oczach gromadziły się łzy. Za wszelką cenę starał sie je powstrzymać. Wiedział, że będą one kolejnym powodem do wyzwisk.
-Oh, płaczesz? - zadrwił z niego ponownie. -Może mi powiesz jeszcze że jesteś gejem?
Zayn nie odpowiedział. spuścił jedynie głowę zaciskając pięści, jego knykcie pobielały.
-Jesteś pedałem? Pieprzonym lalusiem? To dlatego tak często nocujesz u swoich "kolegów"? - Chłopakowi puściły nerwy. Wstał i uderzył dłonią w stół. Wszystkie emocje, które dotychczas tłumił w sobie wypłynęły z jego ust jak rwąca rzeka.
-Może i jestem gejem! Masz z tym jakiś problem?
Ale Zayn nie był gejem. Był w stu procentach heteroseksualny. Jednak chciał zobaczyć tę złość w oczach ojca.
Zdał sobie sprawę że zachował sie tak jak on.
Nie chciał tego. Pokręcił głową. Skarcił sie w myślach za swoje zachowanie. Po policzku spłynęła mu łza. Nie mógł jej powstrzymać. Jednak ojciec jej nie dostrzegł.
Na szczęście.
Otarł ją wierzchem dłoni i pobiegł na górę do pokoju.
Tam dał upust swoim emocjom. Opadł bezwładnie na łóżko skrywając twarz w dłoniach i zaczął cicho szlochać. Chciał żeby teraz ktos przy nim był. Żeby go przytulił, nie pytał o nic, tak po prostu był.
Chciał żeby był przy nim ten blondyn.
Ten którego imienia nie pamiętał.
Jedyne co wiedział, to to że był z nim bardzo blisko. Nie tak jak twierdził ojciec. Byli najlepszymi przyjaciółmi.(Napiszcie w komentarzu "pieguski" na znak, że przeczytaliście) Mówili sobie o wszystkim, czego Zayn nie był w stanie sobie przypomnieć w tej chwili.
Uniósł delikatnie głowę, spojrzał na napis na ścianie "Evil Leprechaun" oraz na kilka fotografii, na których był z kimś, kogo chłopak w ogóle nie kojarzył, jednak osoba ta nie była mu obca.
Kim jesteś
Dlaczego za tobą tęsknię?
Dlaczego tak cholernie pragnę twojej obecności, skoro nawet cię nie pamiętam?
Szeptał raz po raz w stronę blond chłopca w ramce nad jego głową.
Jego płacz stawał sie donośniejszy z każdym wypowiadanym słowem.
Zamilkł.
Usłyszał pukanie do drzwi. Był pewny że to jego mama. Dał jej znak aby weszła. Kobieta usiadła na łózko i zaczęła mówić.
-Zayn kotku, nie przejmuj się ojcem - przytuliła go.
-Mamo, nie o to chodzi - szepnął ocierając mokre policzki rękawem.
-Więc o co? - spytała Trishia łapiąc rękę syna i spoglądając mu w oczy. Chciała dodać mu tym otuchy.
-Mamo, kim, kim - jąkał się - kim jest ten chłopak, ten ze zdjęcia? - wskazał pacem na ścianę, na którym wisiało kilka wspólnych zdjęć. -I dlaczego tak bardzo za nim tęsknię?
-Może to ktoś naprawdę ważny - oznajmiła. -Co czujesz kiedy patrzysz na te fotografie, kiedy o nim myślisz?
-Czuję pustkę. Chciałbym żeby był teraz przy mnie. Czuję, że jest moim przyjacielem. Tak. Najlepszym przyjacielem - Oczy podeszły mu łzami. -Mamo, kim on jest? Dlaczego go nie pamiętam? - wypowiadał powoli każde słowo, gdyż były mało zrozumiane poprzez jego szloch.
-Zayn, prześpij się. Jutro o tym porozmawiamy -
Trishia zwinnie wymigała sie od odpowiedzi.
Bo co miała powiedzieć?
"Nie wiem synku, może to twoje chore urojenia?"
- powoli ruszyła w stronę drzwi, stojąc w nich odwróciła się - Dobranoc Zayn. Śpij dobrze.
Śpij dobrze.
Śpij dobrze.
Dobrze.
Jak Zayn miał spać dobrze, skoro tęsknił za kimś kogo nawet nie znał?
Jak Zayn miał w ogóle spać?
*
Zegarek wybił godzinę 2 nad ranem. Zayn leżał na łóżku wpatrując się w zdjęcie. Odkąd mama opuściła jego pokój nie robił nic innego. Gapił sie na te cholerne fotografie i płakał.
Bo nie mógł sobie przypomnieć tego blondyna.
Bo nie wiedział o nim nic.
Nawet jak miał na imię.
I to go bolało najbardziej.
Nie znał go, nie pamiętał, a mimo to tęsknił za nim tak cholernie mocno.
Około godziny 5 Zayn usnął.
Nareszcie.
Lub nie.
Śnił mu się chłopak ze zdjęcia. Wołał go.
"Zayn, potrzebuję cię. Nie wiem co sie dzieje. Zayn, proszę pomóż mi."
-Kim jesteś? Nie wiem jak ci pomóc.
Mulat obudził się wykrzykując te słowa. Dlaczego on go potrzebował? Dlaczego chciał pomocy?
_____________________________________________
mam nadzieję że sie podoba x
nie wiem dlaczego są takie krótkie.. jakoś nie potrafię napisać nic dłuższego. obiecuję że następne rozdziały postaram się napisać jak najdłuższe :)
środa, 7 sierpnia 2013
Rozdział I
Dziwnym trafem znalazł się w domu. Pustym domu. Nie było w nim Danielle.
"Może nocuje u koleżanki" pomyślał.
Postanowił do niej zadzwonić. Wyjął telefon. Przeszukał całą książkę telefoniczną, jednak nie znalazł jej numeru. Udał się do sypialni, po mały notesik, który trzymał w szufladzie na wypadek gdyby zgubił telefon. Tam także go nie było. Na szafce nocnej nie było żadnego zdjęcia z jego ukochaną. Jego głowa zaczęła pulsować z bólu - zawsze się tak działo w burzowe dni. Usiadł na łóżku i począł delikatnie masować skroń. Sięgnął po aspirynę i szybko zasnął.
Wcześnie rano obudził go dzwonek. Zaspany, ubrany w wymięte, wczorajsze ubrania, poszedł otworzyć drzwi.
"Pan Liam Payne?" Usłyszał.
Przytaknął po czym podpisał kwitek i odebrał list. W środku znajdowała się wiadomość od jego rodziców.
"Liam, kochanie! Za 2 tygodnie przesłuchania do X Factor! Wiem jak bardzo kochasz śpiewać dlatego razem z Nicolą wypełniłyśmy za ciebie zgłoszenie! Cieszysz się prawda? Mam nadzieję że tak, bo nie da się już tego cofnąć.
Całujemy, mama, tata, Nicola i Ruth. Xx"
Jednak Liam wcale go nie przeczytał. Jedynie zerknął, po czym rzucił na szafkę.
Zjadł śniadanie, po czym opuścił mieszkanie zabierając jedynie kurtkę. Musiał zrobić zakupy i poszukać Danielle. Martwił się o nią. Wciąż nie wróciła do domu.
Zatrzymał się przed małym sklepem spożywczym i wszedł do środka. Do jego nosa dotarł zapach świeżego pieczywa. Zaciągnąl się nim, wziął koszyk i ruszył w stronę boskiej woni jeszcze cieplutkich bułeczek i chleba. Wkładając do torebki jedne z nich spostrzegł przed sobą burzę loków, którymi tak bardzo uwielbiał się bawić.
-Danielle! - krzyknął. Chciał ją przytulić i pocałować na przywitanie, jednak dziewczyna odepchnęla go.
-Kim jesteś? Zostaw mnie! - wrzasnęła odsuwając się kilka kroków. Wszystkie oczy były skierowane na nas.
-Danielle to ja, Liam. Nie poznajesz mnie? - szepnął z żalem w głosie. Jak mogła go nie poznać? Byli ze sobą dobre 3 lata!
-Kim jesteś? - powtórzyła dziewczyna. -Co za dziwny koleś - powiedziała bardziej do siebie i ruszyła w stronę kasy.
-Ale.. Dani.. - głos mu się łamał, a po twarzy zaczęły spływać gorzkie łzy. Koszyk wypadł mu z rąk.
Wybiegł ze sklepu, usiadł na pobliskiej ławce i zaczął cicho szlochać. Nikt mu nie pomógł. Nikt nie zwrócił na niego uwagi. Czuł się jak w 16 urodziny, kiedy żaden znajomy nie przyszedł na jego urodzinową imprezę.
Jak Danielle mogła go tak potraktować? Zachowała się jakby w ogóle nie znała Liama. W jednym momencie jego serce rozpadło się na drobne kawałeczki.
Zaczynało się ściemniać, mimo że była 15. Nad jego głową gromadziły się czarne chmury zwiastujące ogromną burzę. Pewnie chłopak zostałby w parku cały dzień, gdyby nie fakt że zaczął padać deszcz. W końcu jesteśmy w Anglii.
Liam zerwał się z ławki i w momencie znalazł się w domu. Był cały przemoczony, a jego policzki były mokre także od łez. Wziął długi, gorący prysznic, aby się ogrzać oraz postarać się zapomnieć o dzisiejszych wydarzeniach, tak jak Danielle zapomniała o nim.
Jego serce nie było puste.
Jego serca NIE było.
Odeszło, tak jak Danielle, wtedy w sklepie.
Prawdę mówiąc, bez niej nie miał nikogo, co było kolejnym powodem do zatopienia się we własnych łzach. Zero przyjaciół, żadnej żywej duszy, której mógł się wyżalić, lub po prostu wypłakać się na ramieniu. Czuł się okropnie. Jego myśli błądziły gdzieś, po drodze zahaczając o wspomnienia związane z dziewczyną, lub jego samotnym dzieciństwem.
Przez kilka dni Liam nie opuszczał swojego łóżka. Wstawał jedynie aby przynieść sobie coś do jedzenia, lub po nową paczkę chusteczek. Miał gdzieś że za oknem wspaniała pogoda, dla niego nic już nie miało sensu. Jego mama zaczynała się martwić. Od czasu wysłanego listu nie otrzymała żadnego znaku życia od syna. Nawet głupiej rozmowy telefonicznej, która zawsze wyglądała mniej więcej tak samo. Postanowiła go odwiedzić. Kiedy tylko syn otworzył jej drzwi stanęła jak wryta. Zaczęła wypytywać co się stało. Liam szepnął jedynie "Danielle", po czym rzucił się jej w ramiona i zaczął gorzko szlochać. (Mały przerywnik: jeśli czytasz napisz w komentarzu "ciasteczka") Cały drżał na dźwięk jej imienia. Pani Payne jedynie przytuliła go i pocałowała w czoło, jak małego chłopczyka, którym był nadal w jej oczach. Kiedy tylko się uspokoił, zaparzyła im obu herbaty i zaczęła na spokojnie jeszcze raz pytać o wszystko.
-Kim jest Danielle, kochanie? - spytała siadając na przeciw syna.
-Mamo, Danielle to moja dziewczyna. Od 3 lat! - wrzasnął ze łzami w oczach.
-Liam, ale ty nie masz dziewczyny - zaczęła powoli.
-Mamo! - walnął pięścią w stół, jednak po chwili opadł na krzesło znów szlochając. -Poznaliśmy się w X Factor! Nie pamiętasz? - powiedział przez łzy.
-Liam, kochanie, ale.. ale ty odpadłeś z X Factor. 2 lata temu... - powiedziała powoli łapiąc syna za ręce.
-Mamo! Co ty wygadujesz? Jest rok 2013! Ja byłem w X Factor w 2010 roku, poznałem tam..- zatrzymał się.
No właśnie, kogo?
Liam nie pamiętał.
Pamiętał każdy szczegół, każde najmniej ważne wydarzenie w przeciągu tych 3 lat, ale nie pamiętał niczego związanego z "nieznajomymi" o których przed chwilą sam, nie wiedział czemu, powiedział.
-Liam, dziecko, co ty wygadujesz? Chyba masz gorączkę! Wiedziałam że zostawienie cię tutaj samego to głupota. Zaraz zadzwonię do Nicoli, zamieszka z Tobą.
-Mamo! - wrzasnął ponownie - Ja mam 20 lat! Nie jestem dzieckiem!
-Liam! Do jasnej anielki masz 17 lat!
-Co? - chłopak zaniemówił. Nie był w stanie wydusić z siebie nic więcej. Pobiegł do swojej sypialni. Ze łzami w oczach. Znów.
-Co się dzieje? Co się kurwa dzieje?! -krzyknął.
Nic z tego nie rozumiał. Jak to miał 17 lat? Jakim cudem?
W jego głowie krążyły słowa mamy:
"Kim jest Danielle?"
"Odpadłeś z X Factor 2 lata temu"
Ze złości rzucił swoim telefonem w ścianę na przeciw niego. Smartfon odbił się od kalendarza z piłkarzami i spadł na ziemię. Liam ostrożnie podszedł do kalendarza.
Popatrzał na datę.
"2010 rok".
Czy był zdziwiony? To mało powiedziane.
Podniósł swoją komórkę i spojrzał na popękany ekran
"2010 rok".
-Jezus Maria - powiedział sam do siebie ledwo słyszalnie i osunął się na ziemię.
Subskrybuj:
Posty (Atom)